Pierwszy aparat fotograficzny dostałem w paczce z Niemiec w 1985 roku. Kodak na mikrofilmy wzbudzał powszechne zainteresowanie, bo kojarzył się z filmami szpiegowskimi i fotografowaniem tajnych dokumentów. Mój aparat na takie specjalistyczne narzędzie niestety tylko wyglądał, bo zdjęcia wychodziły z niego jakościowo słabe. To jednak nie ostudziło mojej fotograficznej pasji.
Kolejnym aparatem była radziecka smena – kolega oddał mi ją za kilka opakowań trudno dostępnych w latach 80. gum do żucia Donald. Podstawową przewagą smeny nad kodakiem była nieporównywalnie większa dostępność filmów małoobrazkowych, a te można było wywoływać samemu. Wkrótce zbudowałem pierwszy powiększalnik – na bazie rzutnika do slajdów. Rozkładałem się ze sprzętem w łazience oświetlonej żarówką pomalowaną czerwoną farbą. Gdy mama zauważyła, że jej ubrania mają brunatne plamy po wywoływaczu, zakazała mi fotograficznych praktyk . Zdarzało się więc, że uciekałem ze szkoły i pod jej nieobecność rozkładałem sprzęt na pralce. Oczywiście mój domowej produkcji powiększalnik oferował jakość podobną do kodaka na mikrofilmy, więc niebawem kupiłem od kolegi walizkowy powiększalnik z prawdziwego zdarzenia.
Czasami (a kiedyś bardzo często) robię zdjęcia na koncertach. Pierwszy, na który wziąłem zenita 12 xp, odbył się we wrocławskim Czarnym Salonie w 1997 roku. Do dziś jest mi strasznie głupio, gdy pomyślę, że wypstrykałem dwa filmy – a każde zdjęcie z lampą błyskową. Tomasz Stańko, który promował album „Matka Joanna”, był wyrozumiały, a po koncercie złożył mi autograf na ulotce zapowiadającej wydarzenie. Moje zdjęcia można znaleźć na okładkach płyt Kurws, Zdrój, Ślina, Łoskot i Ukryte Zalety Systemu, na plakatach koncertowych, w kilku książkach, prasie oraz w trudnej już do ogarnięcia liczbie internetowych lokalizacji.
Fotografia pomaga mi w patrzeniu na świat; dzięki zdjęciom lepiej zapamiętuję detale, które umykają w codzienności. Z aparatem w ręku ćwiczę uważność – a ta mocno łączy się z pisaniem. W 2016 roku ukazała się moja debiutancka powieść „Twarde parapety” – historia chłopca żyjącego w latach 80. na świdnickim osiedlu. W 2017 roku zostałem laureatem XIV Międzynarodowego Festiwalu Opowiadania za tekst „Koziołek”. W 2019 roku wydawnictwo Książkowe Klimaty wydało zbiór „Doktor Bianko i inne opowiadania”, a w 2021 ukazał się jego angielski przekład w wydawnictwie Terra Librorum („Doctor Bianco and other stories” w przekładzie Scotii Gilroy; nominacja do nagrody EBRD Literature Prize). W lutym 2024 roku ukaże się powieść „Ostatni”. Pracowałem nad nią cztery lata.
Zapraszam państwa do galerii ze zdjęciami. Liczę, że każdy znajdzie tu coś dla siebie, gdyż tematyka jest szeroka.
Maciek Bielawski
Fot. Kazia Bielawska